web analytics

IWT czyli International Working Test – są to drużynowe zawody rangi Mistrzostw Europy, święto pracujących retrieverów, najważniejsze zawody na sztucznych aportach w roku, organizowane co roku w innym kraju. Przeprowadzane są według reguł Field Trial FCI, na sztucznych aportach – dummy. W telegraficznym skrócie – wygląda to jak imitacja polowania, tyle że zamiast ptaków są zielone 500g wałki. Poza tym, podobnie jak przy polowaniu – podchód, naganka, praca w polu, na wodzie, szuwarach, w lesie – pies ma zapamiętać miejsce w którym widział że spadł aport, albo aport zostaje gdzieś podłożony – pada strzał, albo nie – i przewodnik ma tak nakierować psa, żeby jak najszybciej go znalazł i przyniósł. Oprócz przyniesienia oceniana jest również chęć współpracy z przewodnikiem, ładna i spokojna praca przy nodze oraz spokój – nie ma mowy o szczeknięciu, czy nawet najcichszym piśnięciu – za takie zachowanie dostaje się 0.

Working Testy w Polsce zaczęły się pojawiać od 2013 roku, przez kilka lat udało się paru osobom dojść do najwyższej klasy, jak również pojawiły się importy – psy z linii workingowej – szczupłe i umięśnione labradory oraz golden retrievery (w innych rasach retrieverów nie widać tak dużej różnicy w budowie i zachowaniu psów z linii working i show). Working Testy to zawody wyłącznie dla retrieverów, chociaż aportowanie dummy jest coraz popularniejsze wśród innych grup psów.

Każdy kraj zrzeszony w FCI może zgłosić na IWT maksymalnie trzy zespoły po trzy psy plus jeden pies rezerwowy. Z racji tego, że w Polsce nie ma jeszcze wielu psów na tym poziomie – do tej pory nie było jeszcze kwalifikacji, które mam nadzieję wkrótce się pojawią. Polska w IWT brała udział dwa razy – Węgry 2021 i Austria 2022.

Jako że członkiem drużyny narodowej byłam na obydwu wydarzeniach, mogę śmiało porównać, że poziom trudności zadań na Węgrzech był dużo niższy, za to organizacją i całą oprawą zostawili Austrię bardzo daleko w tyle. Polskę na IWT w Węgrzech reprezentowały dwie drużyny, jedna (team Poland 1) z kierownikiem zespołu Karoliną Imbiorską, druga (team Poland 2) z kierownikiem – Ireną Jurkowską. Jako, że ten artykuł ma być relacją z Austrii – dla zainteresowanych zostawiam tylko stronę z zeszłorocznego IWT – iwt2021.hu

Statystyki wyglądają tak: 6 sędziów, 10 zadań, 16 krajów, 33 helperów, 50 zespołów, 150 startujących psów, 314 zadań zrobionych na „20” i 231 zadań niezaliczonych -„0”.

Na tegoroczne IWT pojechaliśmy swoim zeszłorocznym składem:

Sebastian ZAGŁOBA  z Chillout Zanzibar z Borowskich Stawów (LR)

Katarzyna MICHALAK z  Barghest Dark Lavondyss (LR)

Grzegorz DUDA z Beowulf Dark Lavondyss (LR)

Irena JURKOWSKA with Blackthorn Aquila (LR) – kierownik drużyny, pies rezerwowy.

Tegoroczne IWT odbyły się 10-12 czerwca w Austrii, na 300ha łąk, pastwisk i nieużytków BOA Farm, nieopodal granicy z Czechami. Pierwszego dnia, odbyła się rejestracja zawodników i uroczyste rozpoczęcie zawodów. Został nam przedstawiony ramowy plan imprezy, oraz sędziowie: Anja Möller (DE), Petra Buijs (AT), Ton Buijs (AT), Zsolt Böszörményi (HU), Karin Thunander (SE) oraz sędzia główny, szef Österreichischer Retriever Club – Kurt Becksteiner (AT). Planowo, zarówno w sobotę jak i w niedzielę mieliśmy mieć po 6 testów do zaliczenia. Jednak, jak to kiedyś Woody Allen powiedział: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach…” Finalnie, w sobotę było 6 testów, w niedzielę tylko 4… ale o tym w dalszej części artykułu.

Sobota – na wstępie napiszę tylko, że już o 8 rano było gorąco… 50 teamów zostało podzielonych na 6 grup, my mieliśmy numer startowy 43, i wylądowaliśmy w grupie 6, więc zaczynaliśmy ten dzień od zadania nr 6.

To było zaskakujące zadanie, duża łąka, po środku zadrzewienia, i kolejna duża łąka – drużyna z zadania 6 stoi po środku jednej łąki, drużyna z zadania 4 po środku drugiej łąki. Na znak sędziego wszyscy razem ruszamy utrzymując zwartą linie – walk up – po kilkunastu metrach pada pierwszy strzał i pomocnicy idący razem z nami w linii rzucają marking – czyli taki rodzaj aportu, który pies widzi gdzie leci i bezpośrednio po rzucie zostaje po niego wysłany. Dummy spada ok 30m przed nami, ale żaden pies z naszej drużyny nie jest wysyłany po ten aport – to zadanie dla drużyny z zadania nr 4. Po tym jak pies z sąsiedniej drużyny przyniósł dummy, ruszamy dalej do przodu i ponownie po kilkunastu metrach pada strzał, tym razem daleko – i pierwszy pies z naszej ekipy zostaje wysłany na blinda – czyli po dummy, które zostało podłożone, nikt nie widział miejsca jego upadku. Sędzia mówi gdzie leży aport i trzeba pokierować w to miejsce psa. A gdzie leżał – kilkanaście metrów za drużyną z zadania nr 4, według moich szybkich obliczeń na mapach googla – to było ponad 200m, ale helperzy już mnie poprawili że odległości były mierzone wcześniej i to jest ‘zaledwie’ 180m. Według regulaminu odległość nie powinna przekraczać 150 m, jednak na tych IWT odległości były iście kosmiczne – każdy pies wykonujący dane zadanie miał tą samą odległość i podobne warunki, więc tu nie ma mowy o jakichś sprzeciwach – poza tym, na zawodach jak na wystawie – decyzja sędziego jest najważniejsza i nieodwołalna. Na tym zadaniu każdy pies z drużyny miał to samo do zrobienia – blinda zza pleców sąsiedniego zespołu, dla poszczególnych psów różniło się to tylko tym, że każdy kolejny musiał dłużej czekać, stojąc dalej spokojnie w linii. Nie poradziliśmy sobie, ciężko powiedzieć dlaczego, bo to było do zrobienia, ale sędzia bardzo szybko weryfikował drużyny w tym zadaniu, nie tylko nas. Ocenianie było surowe, dwa gwizdki na stop i jak pies się nie zatrzyma albo pobiegnie nie w tym kierunku który przewodnik mu wskaże to:„thank you, please call your dog”. Nie powiem, takie rozpoczęcie nie podnosi na duchu, nie daje kopa do kolejnych zadań. Kopa daje co innego – drużyna – jesteśmy drużyną i wspieramy siebie nawzajem, zarówno jak coś nie pójdzie jak i gdy idzie dobrze. Każdy pies w teamie ma swoje silniejsze i słabsze strony, tak naprawdę od sędziego zależy czy na danym zadaniu możemy wybrać kto co robi, czy kolejność wysyłania jest według naszych numerów startowych – jeśli możemy wybrać, wybieramy tak, żeby drużyna miała szansę na jak największą liczbę punktów – jeśli nie wybieramy, to pomagamy sobie nawzajem podpowiadając czy wg nas już pies jest w tym obszarze gdzie trzeba go zatrzymać, – a drużynę mamy bardzo zgraną, dogadujemy się świetnie dlatego zawody z tymi ludźmi to czysta przyjemność.

Kolejny był test nr 1 – zadanie ciekawe i podchwytliwe. Pierwszy pies miał do przyniesienia blinda z ok 130 m, tutaj też  nie można było wybierać kolejności, pierwszy poszedł Chilli (Chillout Zanzibar z Borowskich Stawów) i zrobił zadanie na 8 pkt, trochę ściągała go woda, ale Sebastianowi udało się go doprowadzić w odpowiednie miejsce. Drugi ruszył Forest (Barghest Dark Lavondyss) po marking na około 100 m i wyszło mu to idealnie, dostał maksymalną liczbę punktów. Na końcu Flipper (Beowulf Dark Lavondyss), jego zadaniem było przyniesienie blinda, który znajdował się w „prostej linii” za markingiem. Prostą linię umieszczam w cudzysłowie, ponieważ – trasa do markingu to ok 70m po łące, później psa traci się z oczu, gdyż zbiegając z górki wchodzi do wody którą musi przepłynąć, wyjść na drugi brzeg i dopiero tam znaleźć rzucone dummy – a blind jest jeszcze 50m dalej – przy czym nie było już widać nic. Tutaj pomagał helper – który pokazywał gdzie jest pies i czy dobiegł już w odpowiednie miejsce. Flipper trudnego blinda na ok 160 m zrobił na piękne 12 punktów.

Po ładnie zaliczonym zadaniu, morale nam wzrosły, poszliśmy na kolejny test – nr 2. Teren to wielka łąka, z jakąś kłosowatą roślinnością, kończąca się na prawo od nas pasem lasu. Zadanie wyglądało tak:  przed lasem szedł helper, strzelił kilka razy w las, następnie 2 pomocników na łące strzelało i rzucało 2 markingi. Chilli biegł po marking ok 90 m i wybiegał nam 17 punktów, Forest miał blinda w lesie, ok 200 m i mimo długiej walki nie udało nam się go znaleźć – więc 0, i na końcu Flipper po drugi marking, również ok 90-100 m na którym zarobiliśmy 18 pkt.

Następnie poszliśmy na test nr 3. Tutaj już się zrobił przestój i trzeba było swoje odczekać. A samo zadanie należało do tych bardzo trudnych. Standardowo marking, blind i marking. Tutaj mogliśmy wybierać który pies co robi – na pierwszy marking poszedł Forest, ale w momencie kiedy sędzina coś do mnie powiedziała – wyłączyłam się, jak straciłam psa z oczu liczyłam że za chwilę wybiegnie z aportem, a okazało się że wbiegając za górkę poszedł w całkiem innym kierunku i wyszedł z krzaków praktycznie przy nas…wpadło nam kolejne zero. Po ten marking został wysłany Chilli, co prawda również nie bez problemów, ale udało mu się zdobyć na tym zadaniu całe 8 pkt. Flipper został wysłany na blinda – takiego z serii niemożliwych do zrobienia – ponad 250m, pies wysyłany w kierunku spadającego markingu nie mógł się zatrzymać na tym miejscu tylko pobiec dużo dużo dalej. Teren i utrudniona widoczność również robiły swoje, to zadanie, o ile się nie mylę, zaliczyło tylko 10 z 50 psów, z czego drużyna która wygrała mistrzostwa dostała na tym właśnie blindzie swoje jedyne 0. A Flipper to zrobił, i te jego 8 punktów na tym zadaniu miało dla nas wartość większą niż 20.

Kolejny test 4 – analogicznie do zadania 6, tylko tym razem dla nas były markingi a nie blindy. Na to zadanie czekaliśmy dobre 3,5 godziny, wszystko się przedłużało, organizatorzy zostali poinstruowani że nawet jak jest przestój każdy ma czekać na swoją kolej, nie można iść na inne zadanie, nawet jak tam sędzia stoi i czeka…a później jednak ktoś zmienił zdanie i właściwie na chwilę przed naszym startem w zadaniu nr 4 część teamów poszła zaliczać zadanie nr 5. Test 4 – walkup w linii z drużyną z zadania 6 i każdy pies bez możliwości wyboru kolejności ma przynieść marking. Chilli pierwszy zdobył 6 punktów, Forest 16 punktów, a Flipperowi powinęła się łapa i wpadło 0.

Ostatni sobotni test nr 5. Dwa markingi i blind. Jak zwykle tutaj, główną rolę grały odległości i teren. Ponownie brak możliwości wyboru który pies co robi, ale szczerze chyba właśnie taką kolejność jak mieliśmy byśmy również sami ustalili. Stoimy w linii, pada pierwszy strzał – leci marking w jakieś chaszcze, pada drugi strzał – marking sporo dalej pod połamane drzewo, pada trzeci strzał – i nic – to blind. Chilli popędził prawie 150 m po pierwszy marking i zdobył piękne okrągłe 20 pkt, następnie Forest ok 200 m po drugi – za 18 pkt i na koniec Flipper i blind na ok 230 m za 14pkt. To było piękne zakończenie pierwszego dnia rywalizacji. Jasne, szkoda tych zer, zarówno tych głupio zdobytych jak i tych które nas przerosły. Ale daliśmy radę, nastroje w drużynie bardzo dobre, można wracać do hotelu i odpocząć.

Skończyliśmy o 18, ale przestój przed zadaniami  4 i 6 był coraz dłuższy, niektórzy czekali ponad 4 godziny, po czym przyjechał główny sędzia mówiąc że jest już po 20, więc kończymy, a drużyny które nie zrobiły dokończą jutro. Może nie będę opisywała reakcji drużyn – pozostawiam to wyobraźni czytających… My o 20 dojechaliśmy do hotelu, wymęczeni całym dniem (średnio 20 km w nogach), zrezygnowaliśmy z gali i wspólnej kolacji na farmie – pewnie udałoby nam się tam dojechać na 21 a wrócić do hotelu o północy – a to za mało czasu na to żeby się zregenerować i następnego dnia znowu o 6 wyjeżdżać na miejsce zawodów. Następnego dnia okazało się że nasze myślenie podzielała niemal połowa uczestników.

Kolejny dzień, jako zdyscyplinowana drużyna, chwilę przed 8 byliśmy na zadaniu, a tam…pustka – czekaliśmy aż ktoś się pojawi, tyle że nikt się nie pojawiał więc nastąpiła lekka dezorientacja. Przez obsuwę i dokańczanie zadań przez kilka drużyn, dwa zadania zostały odwołane, o czym nikt nas nie poinformował – nie tylko nas. Szybko przenieśliśmy się na zadanie nr 7. Stoimy na łące, przed nami las, w tym lesie kilku helperów robi nagankę, przechodząc jakieś 50 metrów i strzela – gdzieś na tym obszarze zostały ukryte 3 dummy, a sędzina chce widzieć ładne przeszukiwanie terenu. I wszystkie nasze psy zrobiły to bardzo ładnie, w kolejności – Chilli 18pkt, Flipper 20 pkt i Forest 18 pkt. Po tak pięknie rozpoczętej rywalizacji czas na zadanie nr 8. Tu niestety nie można było wybierać, Chilli poszedł po pierwszy marking – przepłynięcie wody, wejście na wysepkę i na wodzie za wysepką –dostał 4 pkt. Forest szedł po blinda – na zadanie dla mnie niewykonalne – blind w lesie, na 200m ale wcześniej do pokonania ta sama trasa co na pierwszy marking – jak już straciłam psa z oczu zaczęło go znosić tak bardzo na miejsce markingu z dnia poprzedniego, że podjął nie ten aport – 0. Natomiast pies od zadań niemożliwych – Flipper – musiał zrobić blinda po którego nie pobiegł Forest – i zrobił, oczywiście z pewnymi trudnościami, bo praca na takich odległościach nie jest łatwa, ale zdobył przy surowym ocenianiu tego sędziego aż 8 pkt.

Test nr 10. Trzy markingi w różne miejsca ale w podobnym kierunku – w kolejności zgłoszeń, Chilli 17 pkt, Forest 20 pkt a Flipper miał najtrudniejszy i najdalszy marking którego nie udało mu się znaleźć -0. I ostatnie nasze zadanie – test 11. Strzał i rzucony marking, kolejne dwa strzały w innych miejscach. Chilli biegł po pierwszego blinda za 16 pkt, zrobił go bardzo ładnie. Forest pogubił się na markingu i dostał tylko 12 pkt, a Flipper na trudnym blindzie 17 pkt.

Udało nam się skończyć o 14 – farciarze – ostatnie drużyny kończyły ok 17. O godzinie 18 zebraliśmy się na ogłoszenie wyników i wręczenie dyplomów. Organizator przeczytał pierwsze 10 miejsc, wygrała drużyna z Belgii (dwóch z członków tej drużyny gościliśmy już w Polsce na treningach i jako sędziów na zawodach), Kristie Deckers z Int./CZ FTCH Kensteen Rocket, Pieter VIVIJS z ABBOTSLEIGH NIGER oraz Fons EXELMANS z Masters of water Nelson.

W tym roku byliśmy jedyną drużyną z Polski na International Working Test Austria 2022. Zajęliśmy 46 miejsce z 50 drużyn najlepszych psów w Europie, zdobyliśmy 315 punktów, w tym 4 razy maxymalną ilość czyli 20 pkt i trochę za dużo zer. Jest niedosyt, jak po każdych zawodach, bo mimo iż my dalej w tym raczkujemy, to apetyty są coraz większe. Tym bardziej, że kilka zer było po prostu głupich, a zadania były w naszym zasięgu. Jest też radość, że znowu mogliśmy tam pojechać, spotkać znajomych z innych krajów, reprezentować Polskę, uczestniczyć w najważniejszych w Europie zawodach dla retrieverów na sztucznych aportach. Jest lekkie rozczarowanie organizacją i chaosem jaki momentami panował, brakiem informacji ani na miejscu, ani na stronie www, ani na facebook – inaczej wyobrażałam sobie Austriacką precyzję.

W tym miejscu chciałabym podziękować naszym sponsorom – RawPaleo oraz ZKwP, naszym kibicom, oraz mojej wspaniałej drużynie.

W przyszłym roku IWT odbędą się w Szwecji, czy tam też pojedziemy? To pokaże czas i wiele innych czynników.

Obszerniejsza relacja, razem z filmikami z poszczególnych zadań, zdjęciami terenu, pomierzonymi odległościami, wynikami i z tych i z poprzednich IWT znajduje się na moim blogu: skidderandforest.weebly.com

Katarzyna Michalak

Związek Kynologiczny w Polsce Oddział w Białymstoku

ul. Warszawska 6a, 15-063 Białystok

tel/fax +48 85 675 22 46, biuro@zkwp.bialystok.pl

Zapraszamy:

Wtorek 11.00 – 15.00
Środa 16.00- 20.00
Czwartek 9.00 – 13.00
Piątek 16.00 – 20.00